Oszczędna jazda samochodem, jak zmniejszyć spalanie? – wątek sugerowany
Wstęp
Temat oszczędnej jazdy samochodem zwanej potocznie eco –drivingiem, nie jest zagadnieniem nowym, albo takim na który pozostało wiele odkrywczych rzeczy do powiedzenia – w prasie motoryzacyjnej pojawiło się już wiele publikacji radzących kierowcom w jaki sposób mogą zmniejszyć zużycie paliwa w swoich samochodach, natomiast większość liczących się na rynku producentów aut zaczęła na poważnie interesować się problemem już ładnych parę lat temu.
Kluczowym powodem takiego obrotu spraw był oczywiście dość gwałtowny wzrost cen paliw, który z bólem serca obserwowaliśmy już w drugiej połowie poprzedniej dekady i szukaniem przez użytkowników samochodów, zaliczających się głównie do segmentów klasy niższej i średniej, a więc nie koniecznie tych najzamożniejszych, sposobów na ograniczanie coraz większych sum pieniędzy zostawianych na stacjach paliw.
Zgodnie z podstawowym prawem wolnego rynku, które mówi, że najlepszym sposobem na ocenianie preferencji i wyborów klientów jest porównywalna cena danego produktu, staje się bardziej zrozumiałe dlaczego, mniej więcej, gdzieś na przełomie ostatniej dekady, cena oleju napędowego stała się wyższa niż cena popularnej 95-tki , jakby wbrew logice, ponieważ od strony technologicznej proces ekstrakcji benzyn jest bardziej czasochłonny i droższy. Ta dziwna sytuacja z cenami, która zdarzyła się właściwie pierwszy raz w historii, została spowodowana w dużej mierze coraz większym zainteresowaniem klientów, wchodzącymi na rynek samochodami z nową generacją silników wysokoprężnych, wyposażonych w wysokociśnieniowe wtryskiwacze zamiast klasycznych pomp wtryskowych, gwarantujące nie tylko wysoką kulturę pracy jednostek napędowych, ale przede wszystkim wyraźnie mniejsze spalanie – dla przykładu flagowy dwulitrowy silnik Volkswagena, montowany m.in. w najpopularniejszym modelu marki, według danych podawanych przez producenta w cyklu mieszanym miał schodzić ze spalaniem poniżej 5 litrów na sto kilometrów, co przy średniej cenie paliwa oscylującej koło 5 złotych, którą pewnie jeszcze dobrze pamiętamy, pozwalało zaoszczędzić w stosunku do, doładowanego silnika benzynowego 1.4 cm3, średnio nawet 10 złotych, na przejechane sto kilometrów. Taki argument, przy ciągle rosnących cenach na stacjach, tym bardziej w przypadku samochodów, które w ciągu roku pokonywały więcej niż 15 /20 tysięcy kilometrów, stał się na tyle istotny dla potencjalnych nabywców, ze coraz częściej byli oni skłonni wykładać różnice nawet dwudziestu tysięcy złotych za auto z silnikiem wysokoprężnym zamiast benzynowego, licząc na zwrot kosztów w perspektywie czasu.
Producenci samochodów oczywiście, dość szybko zauważyli, że w takiej sytuacji ekonomiczność wypuszczanych na rynek kolejnych serii samochodów staje się na tyle ważna dla klientów, że postanowili inwestować w projekty tworzące coraz bardziej oszczędne rozwiązania wobec konkurencji. W przypadku wspomnianego Volkswagena oznaczało to rozwój technologii „BlueMotion” doskonale wpisującej się w podstawowe założenia coraz popularniejszego eco –drivingu. Podstawowymi wytycznymi w nowej rywalizacji pomiędzy koncernami, szczególnie we wspomnianych wcześniej segmentach aut, stało się zminimalizowane zużycie paliwa, zmniejszenie emisji CO2 – w myśl przepisów o emisji spalin Euro 5 z 2009 roku, przy możliwe najkorzystniejszym stosunku do osiągów i ceny samochodu. W przypadku poprawy wyników średniego zużycia paliwa, samochody benzynowe zaczęto wyposażać w układy doładowania przy zachowaniu możliwie małej pojemności – mowa m.in. o popularnych jednostkach 1.2 i 1.4, natomiast wspomniane silniki dieslowskie ze względu na ich relatywnie wysoki moment obrotowy wyposażano w skrzynie biegów o wydłużonych przełożeniach, szczególnie na czwartym i piątym biegu, oraz systemy sugerujące kierowcy zmianę biegu na wyższy przy minimalnej wymaganej prędkości obrotowej silnika.
Sporą ciekawostką jest natomiast wątek obniżania emisji dwutlenku węgla – w jednostkach, które mają zamontowane tzw. układy dopalania spalin. Otóż zastosowanie precyzyjnych, piezoelektrycznych wtryskiwaczy, o których wspominano wcześniej, stwarzające możliwość dokładnego odmierzania dawek paliwa w bardzo krótkich cyklach czasu, zwiększyło istotnie znaczenie elektronicznych systemów sterujących pracą jednostki, stawiając jednocześnie przed inżynierami wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej nierozwiązalny dylemat – moc, która wymaga zwiększonych dawek paliwa czy emisja spalin. W jak osobliwy sposób niektórzy producenci postanowili, ten problem rozwiązać pokazuje m.in. afera z pomiarami emisji spalin w Stanach Zjednoczonych z poprzedniego roku, w każdym razie podkreśla to tylko jak wielkie możliwości we współczesnych samochodach stwarza już nie tyle sam mechaniczny osprzęt, ale oprogramowanie sterujące silnikami.
Eco – driving, faktyczna oszczędność czy pułapka?
Jeśli chodzi o podstawowe wytyczne wspomnianego eco –drivingu, do których na pierwszym miejscu zalicza się płynna jazda, to trudno jest z nimi polemizować – sprawne rozpędzanie samochodu, utrzymywanie stałej prędkości jazdy, unikanie gwałtownych przyśpieszeń i hamowań, oczywiście pozwoli nam skutecznie zredukować nie tylko zużycie paliwa, ale także części eksploatacyjnych takich jak elementy układu hamulcowego, czy mniej obciążanego zawieszenia. Dość ostrożnie należy jednak podejść do preferowanego przez producentów sposobu płynnej jazdy, przy zachowaniu minimalnej prędkości obrotowej silnika, którą często dzisiaj podpowiada nam komputer pokładowy, sugerując np. zmianę biegu na wyższy. Jak to zwykle w życiu bywa, wszystko rozbija się o szczegóły – dlatego, tym bardziej jeśli jesteśmy użytkownikami nowoczesnego „diesla” ze sporym przebiegiem, powinniśmy wiedzieć, że prowadząc samochód w taki sposób możemy skrócić żywotność, niektórych drogich elementów silnika czy skrzyni biegów. Nie każdy mechanik nam to oczywiście chętnie podpowie, ale mechanizm tzw. koła dwumasowego współpracujący ze sprzęgłem, odpowiadający ze niwelowanie drgań emitowanych przez silnik jest dość newralgicznym, zużywającym się elementem, jego żywotność jest natomiast bezpośrednio uzależniona od ilości drgań, które musi wytłumić podczas pracy – jeśli więc prowadząc auto, fizycznie wyczuwamy, ze przy niskiej prędkości obrotowej bardziej wówczas wibruje powinniśmy się zastanowić czy aby na pewno brać sobie dokładnie do serca sugestie dotyczące preferowanego stylu jazdy. W przypadku kiedy nasz samochód podczas ruszania zaczyna przenosić drgania na pedał sprzęgła i wydawać nierównomierny metaliczny odgłos przy pracy na biegu jałowym na zimnym silniku, na taką refleksję może być już jednak za późno – koszt naprawy, zawierający demontaż skrzyni biegów i wymianę mechanizmu oscyluje średnio koło kwoty trzech tysięcy złotych.
Kolejna popularna porada ekspertów motoryzacyjnych, pozwalająca zmniejszyć spalanie, dotyczy ruszania zaraz po uruchomieniu silnika, sugerując, że takie zachowanie nie ma negatywnego wpływu na jego elementy. Cóż, poniekąd jest to oczywiście twierdzenie prawdziwe, przy czym każdy z nas musi sobie zadać pytanie ile faktycznie zostanie spalone paliwa w ciągu kilkunastu sekund po uruchomieniu jednostki czy też przed jej zgaszeniem i czy rzeczywiście będą to dla nas tak istotne wielkości. Być może w skali roku będą one zauważalne, natomiast w tym miejscu należało by dokonać kolejnego zdroworozsądkowego bilansu potencjalnych strat i korzyści, patrząc na problem również od strony technicznej. Jak wspomniano wcześniej, w gronie nowych samochodów, coraz częściej spotykamy modele wyposażone w turbosprężarki podnoszące wydajność także benzynowych silników, poprzez zwiększanie ciśnienia w układzie zasilania. Klasyczny układ doładowania – nie wliczając kompresorów, jest wyposażony w wysokoobrotowy wirnik napędzany spalinami z układu wydechowego, natomiast smarowanie tej części obywa się za sprawą pompy oleju, która pracuje razem z silnikiem.
Problem polega na tym, że szczególnie newralgicznych elementem sprężarki jest łożysko wirnika, dla którego bardzo istotne jest odpowiednie smarowanie – m.in z tego powodu do silników wyposażonych w takie układy zalecane są odpowiednie typy olejów, cechujące się odpowiednimi właściwościami smarującymi już przy niższych temperaturach. W każdym razie powinniśmy wiedzieć, że nawet lepszy jakościowo olej w nierozgrzanym silniku ma w pierwszej chwili gorsze parametry pracy, dlatego mimo wszystko byłoby wskazane gdybyśmy dali naszemu autu po uruchomieniu, chwilę na „złapanie oddechu” i dotłoczenie filtru olejowego do tego mechanizmu, unikając przy okazji mocniejszych przyśpieszeń w pierwszym okresie jazdy. Podobnie sytuacja wygląda przed wyłączeniem jednostki, tym bardziej jeśli wcześniej jechaliśmy dość dynamicznie – jeśli bowiem zatrzymujemy się i od razu gasimy silnik, przestaje również pracować pompa, która tłoczy olej do reagującego z opóźnieniem, obracającego się ciągle z dużą prędkością wirnika turbosprężarki, powodując szybsze zużycie jego łożyska i powstawanie luzu. Dlatego m.in. jeśli podczas przyspieszania słyszymy wyraźniejsze niż kiedyś wycie naszego „turbo”, obserwując przy okazji wyraźny spadek mocy, albo też podczas wizyty na podnośniku widzimy, że na złączach węży łączących turbinę z intercoolerem widoczne są duże ilości oleju, powinniśmy się przygotować na spore wydatki w najbliższym czasie, związane z wymianą albo remontem tego elementu.
Podobnie mieszane opinie powoduje stosowana często w nowych samochodach technologia start/stop, która powoduje samoczynne wyłączanie się silnika, w chwili gdy samochód stoi na światłach czy w korku. Jeśli sporą cześć czasu, np. w drodze do pracy spędzamy w taki sposób ta ma ona oczywiście pewne racjonalne uzasadnienie, natomiast powinniśmy zdawać sobie jednocześnie sprawę, że taki system, w zależności od intensywności jego pracy, może powodować zwiększone obciążenie akumulatora, który później „doładowując się” z alternatora będzie to robił kosztem zwiększonego zużycia paliwa, a także skutkował skróconą żywotnością elementów rozrusznika.
Kolejnym częstym sposobem ograniczania przez producentów zużycia paliwa, stał się trend zmniejszania prześwitu i obudowywania silników od dołu plastikowymi osłonami w celu poprawy aerodynamiczności i zmniejszania oporów powietrza całej bryły, w związku z tym, aby uniknąć nieprzyjemnej niespodzianki, szczególnie po zimie, powinniśmy podjechać na wiosnę do mechanika i poprosić go o sprawdzenie poprawnego działania elektrowentylatorów chłodnic, które w takim przypadku mają podwyższone znaczenie dla zapewnienia odpowiedniej temperatury pracy, mocno „obudowanej” jednostki napędowej.
Ponadto dla utrzymania kosztów eksploatacyjnych naszego samochodu na tym samym poziomie i przy okazji naszego komfortu związanego z jego użytkowaniem również, bez większej rezerwy możemy podjeść do zaleceń dbania o jego ogólny dobry stan techniczny, z naciskiem na układ hamulcowy, stan ogumienia, ale także regularne czynności serwisowe, wliczając w to wymianę oleju i filtra powietrza.
W charakterze podsumowania, radziłbym użytkownikom aut, chcącym jeździć możliwie ekonomicznie, zachowanie przede wszystkim zdrowego rozsądku i pewnego dystansu do wszystkich zaleceń podawanych nam w salonach przez sprzedawców czy ekspertów motoryzacyjnych, oraz świadomości, ze nie każdy mechanik, tym bardziej ten pracujący w autoryzowanym serwisie, będzie skłonny nam powiedzieć jakie może to rodzić konsekwencje w perspektywie użytkowania auta przez kilka lat. Powinniśmy sobie także uświadomić, ze w wyścigu o zmniejszanie spalania fizyczna bariera możliwości została przesunięta już dość daleko i każde kolejne porady często oznaczają już metody oszczędności, które czasami, szczególnie w silnikach z większymi przebiegami, odbijają się w niekorzystny sposób na niektórych mechanizmach, w rzeczywistości powodując procentowo nieznaczne, krótkoterminowe oszczędności.
Andrzej Staszowski